Strona:Z teki Chochlika (Piosnki i żarty).djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jednak się zdarza. — Bywali junacy,
Co się tej trudnej nie ulękli pracy,
Więc też ich sława w ustach pieśni słynie,
Bo kto pochwyci Wilę Ilyrkinię,
Temu się ona już oddawa branką,
I jest mu siostrą, matką i kochanką....

I pobratymczem związana przymierzem,
Czuwa już Wila nad swoim rycerzem:
Uczy go pieśni i bojowej sztuki,
Hartuje szable mu, kopje i łuki,
Ma nad nim pieczę w niemocy, w niewoli,
Będąc mu stróżem w złej i dobrej doli.

A kiedy umrze pobratym, to Wila
Sen mu grobowy starannie umila;
Lipę mu sadzi cienistą u głowy,
W okół zasiewa wdzięczny gaj różowy,
Kędy się kwiaty palą krasnolice, —
A u stóp jego muruje krynicę.

Aby spiewały w gałęziach ptaszęta,
By róże krasne wabiły dziewczęta,
By pielgrzym ulgę mógł znaleźć w pragnieniu,
By bohatera pamięć żyła w pieniu
Ślepych gęślarzy, płynąc w kraj daleki,
I by żal Wili trwał po wszystkie wieki! —


Wiersz ten osnuty jest na podaniu ludowem, zapisanem w prześlicznym opisie Bośnji Fra-Ante (Knezewicza). Według tego