Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Warneńczykaż tęcza chorągwiana?
Sobieskiego-ż to skrzydlaty huf,
Głosząc światu wolności Hozanna,
Ludy te do życia zbudził znów?“

„Powiedz chmuro! Wybiłaż godzina,
Której dawno z drżeniem czeka świat?
Chrystusowy siew, o powiedz sina!
Azaż w cudu już wystrzelił kwiat?
Czas-że mi rozmroczyć czoło moje,
Gdy spiżowy grzmi weselnie śpiew?
Ja — co wieki długie tutaj stoję,
A widziałem tylko — grzech i krew?“

Rzecze chmura: — „„Spij Bałkanie stary!
To nie siewów Chrystusowych plon —
Nie Sobieskich świecą tam sztandary,
Nie Asanów to homoni dzwon,
Orzeł czarny wstał w imię niewoli,
On co w sercach ludów krwawi dziób!
A posiewem jego — siew niedoli,
A na imię jego dziełom — grób!““

Westchnął Bałkan chmurami spowity,
I na nowo się zanurzył w sny;
Ponad głową płoną mu błękity,
Lecz u stóp mu grubsze legły mgły.
A z mgieł szarych wzniosły się ku niebu
Wiatrem gnane od Tyrnawy stron
Zmartwychwstania hymny? — nie, pogrzebu,
I pogrzebu głucho jęczał dzwon!

1879.