Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I ci sławni borytele,
Co żrą bukwę i żołędzie,
Wszystko kwiczy, kwęczy, gdacze,
Że je srodze Lach uciska,
I wywodzi swoje płacze:
Lisy i pasowyska!

∗             ∗

Jak lud żyje po bożemu,
Tak i szlachta z sobą wzajem,
Dawnym radzi obyczajem;
Wszystko, wszystko po staremu!

Każdy dudek ma swój czubek,
Każdy beitrag swe cuszlagi,
Każdy becyrk swe amtslagi,
Każdy powiat swe powagi;
Zaś powagę każdą zdobi
To, co trudno wypowiedzieć,
A co głównie ją sposobi,
Aby mogła w Sejmie siedzieć.

Rej też w Sejmie szlachta wiedzie,
I do Wiednia chętnie jedzie;
Tam to druchny śpiew miluchny,
I minister gościom rady,
Tam to tany, a biesiady,
I przyjęcie najłaskawsze,
I jest parę tłustych banków,