Strona:Z pennsylwańskiego piekła powieść osnuta na tle życia.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   72   —

Oprzytomniał atoli prędko i puścił się w dalszą drogę.
— Nieszczęście, myślał, nowe nieszczęście. Miłość w takich warunkach i dla takiego jak ja człowieka, to tylko nowy ból i nowy szereg katuszy.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Sprowadzony lekarz skonstatował przekrwienie mózgu, zapowiedział zapalenie i nie robił zbyt wielkiej nadziei. Zapisał jakieś proszki, wziął trzy dolary za nocną wizytę i odszedł.
Jadzia i Jan zostali sami.
Chory Maciej, po zażyciu proszków, uspokoił się trochę, czasem, zdawało się zasypiał na chwilę, ale jakieś upiorne widziadła trapiły mu duszę, bo znów zrywał się, jęczał, groził komuś, to znowu prosił o zmiłowanie, trwożąc serce córki i przyjaciela.
Przez długi czas milczeli oboje. Nietylko troska o chorego Macieja przygniatała im dusze, nietylko bolesny jęk jego skargi rozraniał serca.
Stanęło pomiędzy nimi uczucie, które w innych warunkach niebo na ziemię sprowadza, ludzi w aniołów zamienia, wiosnę nieci w sercu i raj w duszy.
On odgadł, a teraz widzi, że dobrze odgadł tajemnicę serca dziewczyny. Jej pomięszanie i niepokój, przy każdem jego zbliżaniu się do niej, nieuniknionem przy obsłudze chorego, jej częste rumieńce wreszcie, nie mogą przecież pochodzić z samego współczucia i strachu o ojca... Ale chociaż serce rwie się do niej całą potęgą, on milczy upornie i dziwi się, że milczenie to sprawia taki dotąd