Strona:Z pennsylwańskiego piekła powieść osnuta na tle życia.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   68   —

wet szatan jego maską okrywa każdy uczynek zły...
Chcecie dowodów?
Oto pomiędzy wami są ludzie, którzy mnie okrzyknęli zdrajcą waszej sprawy, a sami wzięli od kompanistów pieniądze, aby nakłonić was do strajku, bo w tej chwili im tylko, a nie wam, strajk korzyść przyniesie.
Mam na to dowody!...
Ale mowcy nikt już nie słyszał. Wykładu o inkwizycyi, zapewne nie dla wszystkich zrozumiałego, słuchano z zapartym oddechem; wierzyli czy nie wierzyli, rozumieli czy nie, ale — słuchali, bo w grę nie wchodził z bliska żaden z ich znajomych. Skoro atoli przeszedł do sprawy, w której jedni wierzyli jemu, a drudzy proboszczowi, Smitowi i innym, zerwała się burza.
Skończyło się na ponownem zgaszeniu świateł.
Borzemski wyszedł z sali przygnębiony jak nigdy. Odprowadził z gromadką bliższych przyjaciół starego Macieja i Jadzię i za ich namową został u nich na nocleg.
Pierwszy raz w życiu uląkł się mocy szatana.