Strona:Z pennsylwańskiego piekła powieść osnuta na tle życia.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   15   —

wydają wojnę zarządom kopalń, aby z nich wydusić nowe jakieś ustępstwo.
W masie tej stotysięcznej, znajdzie się zawsze parę set, a nawet parę tysięcy, uprzywilejowanych, którym kosztem reszty, dobrze, a nawet bardzo dobrze się dzieje.
Na listę tych uprzywilejowanych miał wszelkie szanse dostać się także i Jan.
Ma poważanie w unii, zorganizował gniazdo Sokołów, wierzą mu, kupią się obok niego....
To też Joe Smith, jego przyjaciel i gospodarz mający różne podejrzane stosunki i w kwaterze partyi politycznej i z urzędnikami kopalń okolicznych, otrzymał polecenie, wciągnięcia go do loży Blackboków.
Jan oparł się stanowczo.
Obiecywano mu miejsce rachmistrza [w kwate]rach[1] głównego zarządu, jednej z największych kopalń antracytu i stałe poparcie — nie przyjął.
— Chcę pozostać sobą, — tłomaczył się przyjacielowi.
— W tej chwili, kiedy zajęty jest ładowaniem odłamów “nastrzelanego węgla” na wózek, umysł jego z wytężeniem pracuje nad tą właśnie kwestyą.
Chociaż dopiero rok drugi jest w Ameryce, słyszał już wiele o tem, jak tu po całym kraju rozszerzone są rozmaite sekty wyznaniowe, to znowu loże, różnych organizacyi tajnych, które po za praktyką guseł, rytuałów i zabobonów, o formach często śmiesznych, częściej głupich, mają cele polityczne, społeczne, ale najczęściej ekonomiczne, ściśle

  1. Przypis własny Wikiźródeł Nieczytelne, uzupełniono na podstawie kontekstu.