Strona:Z pennsylwańskiego piekła powieść osnuta na tle życia.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   7   —

dy zaborcze mają dla wszystkich miłujących lud i odwagę pracy dla jego dobra.
Radzono mu Amerykę.
Tam trzy miliony polskiego ludu, tam nowa Polska, tam nowe pole do pracy, do poświęceń, tam ponadto wolność, tam przyszłość jasna, tam nadzieja Polski uciemiężonej, tam dla ginących ostatnia deska ratunku.
Jechał z nadzieją, jechał z pieśnią legionów na ustach i marzeniem o legionach w sercu.
Są — formują się, wszakżeż tyle się o nich naczytał w dziennikach... Jakżeż gorąco pragnął jak najprędzej zobaczyć owe korpusy wojsk polskich, strojne w stare barwy byłej armii narodowej, owe Związki i organizacye, owe miliony ludu polskiego zbawionego wolnością wolnego kraju w pracy dla siebie, nad sobą, dla Polski i dla ludzkości.
Przyjechał i... oto, czysta jak brylant męska łza tajonego bólu, jedna za drugą stacza się po czarnej spracowanej dłoni, na brudną ceratę stołu.
Brudne ściany tej nory służącej za legowisko czterem podobnym mu nędzarzom, widziały łez takich dużo, bardzo dużo.
Spływa z nimi żal tułacza.
Żal pracy dawnej w Polsce, żal tej gleby ojczystej, gdzie wysiłki siejby serdecznej coraz obfitsze wydają plony i żal owych snów złotych o legionach odrodzonego ludu polskiego na wolnej ziemi.
I uprzytomnia sobie tułacz biedny owe szeregi rozczarowań, po przez które przechodzić mu-