monii wejrzéć w interesa i wiedziéć co sié święci, na czysto.
Wiadomość sama w sobie zła, dla interesów mecenasa nie była wcale groźną, i owszem. Bystre jego oko dojrzało następstw. Należało obliczyć majątek prezesa, dźwignąć go, znaléźć kredyt, objąć folwarki, słowem wyratować, ale nie inaczéj, jak zobowiązując, do wydania panny Albiny.
Szkalmierski nie miał wprawdzie tych stu tysięcy, a natomiast osobiste długi, ale zręczny, kredyt miał wielki i grał komedyą dostatku, jak mu się zdawało, doskonale.
Postanowił więc śmiało korzystać z położenia prezesa i z całą grzecznością i względnością dla niego, przycisnąć tak starego, ażeby poświęcenie dlań nie było daremném.
— Jeśli w istocie koło niego tak źle — mówił w duchu, będzie musiał przystać na wszystko. Stary jest zręczny i gra rolę prostaczka, ale oszukać mu się nie dam. Co się tyczy majątku, ba! gdyby wartość dóbr tylko o jakie sto tysięcy przechodziła — długi, jużbym przy dobréj administracyi, rozumowaniu, gospodarstwie i energicznych środkach wybrnął z tego; majątek jest warsztatem, a ja, choć nie gospodarz instynktowo wiem, jak sobie z nim począć. Panny bogatéj, dobrze urodzonéj, pięknéj i młodéj nie znajdę, mogłaby się, co prawda, zakochać która we mnie, ale czy to się
Strona:Złoty Jasieńko.djvu/103
Wygląd
Ta strona została skorygowana.