Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IX.
Druga zbrodnia.

Cadet wysłuchawszy protokół, który mu przeczytano, podpisał, a potem spytał sędziego śledczego:
— Czy pan naprawdę pozwoli mi teraz odejść?
— Zaraz — odpowiedział Gibray — będziecie wolni w tej chwili, ale musicie najprzód zobaczyć trupa....
— Trupa? — zawołał Cadet, drgnąwszy — alboż on tutaj?
— Czyście nie zrozumieli, żeście przywieźli go w swej karetce — rzekł sędzia śledczy.
— Chodźcie za mną...
Członkowie sądu, agenci; świadkowie udali się na dziedziniec gdzie leżał na słomie zamordowany człowiek.
— Zdejmcie dywaniki — rozkazał sierżantowi miejskiemu naczelnik policji śledczej.
Ten czemprędzej spełnił rozkaz i odsłonił trupa. Cadet spojrzał z przerażeniem.
— Poznajecie tego człowieka?
— Poznaję biały szal, proszę panów, ale człowieka nie mogę rozpoznać, i nawet wątpię, czy to ten sam...
— Dlaczego wątpicie?
— Tamten miał rękę na temblaku.
— Jodelet — odezwał się naczelnik policji śledczej — zobacz, czy nie ma rany na lewej ręce.
Agent wypełnił rozkaz.
— Nie widzę nic, zgoła nic — rzekł — a temblaku niema.
Jeszcze jeden punkt ciemny na dobitkę, a trzeba go wyjaśnić. Kiedy doktor obejrzy ranę, może nam wyświetli zagadkę. Bandaż mógł zabójca zabrać z sobą, więc brak jego nie dowodzi jeszcze niczego, trzeba trupa odwieźć do Morgi.
— Służę panu sędziemu karetą — rzekł gospodarz.
— Przyjmuję propozycję pańską. Brygadier z dwoma sierżantami odwiezie ciało, a wy Cadet — tu sędzia śledczy zwrócił się do woźnicy — będziecie w sądzie, w mej kancelarji. Powiecie woźnemu że przyszliście w sprawie z ulicy Ernestyny. On was natychmiast przyprowadzi do mnie.
— Nie spóźnię się, panie sędzio.
W bramie dało się słyszeć gwałtowne dzwonienie.
— Idź otworzyć — odezwał się gospodarz do stajennego — dowiedz się, o co chodzi.
Franciszek pobiegł do bramy i otworzył furtkę.