Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Następnego dnia, jak się już umówiono, udał się o godzinie dziesiątej na ulicę Surennes.
Znajdował się już tutaj Verdier.
List otrzymał z Londynu w odpowiedzi napisany o Maurycym i zakomunikował tę odpowiedź Lartiguesowi.
Michał Bremont odzywał się z pochwałami dla sprytu młodzieńca, co nie przeszkadzało mu żałować, iż tenże dowiedział się o istnieniu tajemniczego stowarzyszenia.
Radził jednak, aby go przyjąć, bo innego punktu wyjścia nie było, lecz jednocześnie zalecał, aby go pilnowano jak najbaczniej i bez litości zabito przy najmniejszym oporze przeciw przepisom stowarzyszenia.
Następnie wyrażał życzenie, ażeby poprowadzić bardzo prędko sprawę o spadek Dharvilla.
Spadkobierczynie zniknąć miały bardzo szybko, w celu, ażeby można było podzielić miljony na pięć części.
— I cóż? — zapytał Maurycy, wchodząc — czyście otrzymali list, który miał nadejść z Anglii?
— Mamy.
— A dla mnie pomyślny?
— Wobec tego, com napisał doń o tobie, — odpowiedź niepomyślna być nie mogła. Jesteś przyjęty. Od dzisiaj będziesz miał udział w zyskach stowarzyszenia. To już uchwalone. A teraz weźmy się do sprawy Dharyille. Michał Bremont zaleca, ażebyśmy ją prędko przeprowadzili. Czyś dostał kopję metryki Symony?
— Jutro z rana mają mi dać.
— Zatem pojedziesz zaraz do Vique-sur-Bresnę.
— Bardzo dobrze, ale zdaje mi się, że niebezpiecznie pokazywać tam metrykę. Ludzie zaczną wnet rozmaicie gadać, jeżeli się rozgłosi wiadomość o spadku.
— To też przedłożysz metrykę tylko w razie koniecznej potrzeby.
— Kiedy mianowicie?
— Jeżeli mamka wypierać się będzie, że nigdy takiego dziecka nie miała u siebie, że nie słyszała o niem nawet, wówczas metryka pozwoli ci zmusić ją do wyznania prawdy. Słowem działaj najostrożniej.
— O! przyrzekam wam ostrożność zupełną!
— Czyś sobie zapisał, jak się nazywa mamka?
— Klaudja Chavais tak ale jest pewna okoliczność, którą trzeba przewidzieć.
Jaka?
— Może ta kobieta już nie żyje.
Zapewne, ale chyba pozostali po niej krewni, a przynajmniej