Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czyła, że nigdzie nie pojedzie i ubierać się nie będzie, zamknęła się w buduarze i nie kazała wpuszczać nikogo bez wyjątku.
Paskal de Landilly przyjechał sam, ale ponieważ go nie przyjęto, napisał kilka słów i pokojówka pomimo zakazu wchodzenia, ośmieliła się liścik ten zanieść natychmiast swej pani.
Oktawja przeczytała go i rzuciła w ogień, mówiąc do siebie:
— Nie pójdę!
Służąca stała naprzeciw swej pani.
— Na co czekasz? — spytała Oktawja.
— W domu jeść będzie pani obiad?
— A tobie co do tego? Daj mi pokój.
— Tak, ale kucharka chciałaby wiedzieć.
— Jeszcze gadasz... precz!
— Dobrze, proszę pani!
Pokojówka wyszła, przygryzając wargi, ażeby się nie rozśmiać.
O wpół do siódmej Oktawja zadzwoniła głośno.
Zjawiła się pokojówka i zapytała spokojnie:
— Czego pani sobie życzy?
— Jest obiad?
— Niema. Pani nie kazała.
— Dobrze. Nie będę jadła w domu. Pomóż mi się ubrać.
— Jaką suknię pani każe?
— Tę, co wczoraj...
— Kazać stangretowi, ażeby zaprzęgał?
— Nie potrzeba. Każ mi sprowadzić karetkę. Ale moja kochana — dodała, nagle ton zmieniwszy — czy cię nie obraziłam trochę dziś zrana?
— Trochę a nawet bardzo, proszę pani... tak się pani gniewała... tyle mi głupstw pani nagadała, a przecież cóżem pani zrobiła?
I pokojówka, wyjąwszy z kieszeni chustkę, obtarła nią oczy zupełnie suche.
— Nie płacz — odezwała się Oktawja — wiesz przecie, jaka jestem, jeżeli się rozgniewam, to krzyczę, ale to prędko przechodzi.
— To prawda, że pani dobra, tylko się pani unosi.
— Daruję ci kostium niebieski, ten prawie nowy.
— I kapelusz do niego?
— I kapelusz.
— O, dziękuję pani.
— Spodziewam się, żeś zadowolona.
— O! i jeszcze jak?
— No, to pomóż mi co prędzej ubierać się.
— Za pięć minut będzie pani gotowa.
Oktawja zaczęła nucić arję z nowej operetki.
Zły humor przeminął.