Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

razem. Pamiętaj, że nie chcę być przedmiotem żartów! Słyszysz! ja nie chcę! Pamiętaj to sobie, moja kochana, a inaczej niedźwiedź, jak mnie nazywasz, pokaże swe pazury!
Walentyna wysłuchała tego uniesienia bez zdziwienia i niepokoju.
Kiedy mówił, na ustach jej przesunął się szczególny uśmiech i nozdrza zadrżały.
Chciała coś powiedzieć, ale Bressoles nie dał jej czasu.
— Po co masz mówić? — rzekł. — Dobrego nic nie możesz powiedzieć, wiesz o tem zarówno jak ja, a bardzo łatwo możesz się unieść. Do czego to wszystko doprowadzi? Do jałowej dysputy, której lepiej uniknąć. Postarajmy się żyć w zgodzie, bo dążyć do jednego mamy celu — do wydania zamąż naszej córki. Kiedy się to uskuteczni, dość jeszcze będziemy mieli czasu postępować względem siebie nieprzyjaźnie, jeżeli przyjdziemy do przekonania, że zgoda stanowczo niemożebna. Mam słuszność?
— Masz.
— No, to bardzo pięknie.
— Zajmiesz się więc przeróbkami w mieszkaniu dla przyszłych przyjęć?
— Od jutra i obiecuję wam, że za kilka dni będzie wszystko gotowe.
Pani Bressoles odeszła triumfująca. Podwójnego celu dopięła — uwolnienia się od córki przez wydanie jej zamąż i ułatwienia wstępu do domu męża swym wielbicielom.

— — — —

Również jak Maurycy i Oktawja, otrzymała list od barona Paskala de Landilly.
List ten bardzo lakoniczny, zapraszał ją na obiad do Brebanta wieczorem, nie donosił wszakże, dla kogo wydany jest bankiet; kto na nim będzie.
Zapytywała siebie, czy ma przyjąć to poufałe zaproszenie.
Młoda dama miała nerwy strasznie rozdrażnione.
Aresztowanie hrabiego, którego serce, jak myślała, podbiła, dotknęło ją wielce jako niespodziewana katastrofa.
Oczu przez całą noc nie zamknęła i ciągle zadawała sobie pytanie:
— Czy to fałszywy Rosjanin, fałszywy hrabia, fałszywy miljoner, słowem awanturnik niebezpieczny, sprawiedliwie aresztowany? Czy jest to przeciwnie, uczciwy i bogaty arystokrata — tylko ofiarą omyłki?
Oczywiście nie mogła na to dać sobie odpowiedź.
Wstała też, całkiem zdenerwowana, jak już wspominaliśmy, opryskliwie traktowała swą pokojówkę, która zresztą wywzajemniała się jej tem samem, śniadanie wydawało się jak najgorszem, zwymyślała kucharkę i stangreta, który przyszedł po rozkazy, oświad-