Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No, pan się już całkiem zapalił do Oktawji? — rzekł Francuz do Rosjanina.
— O, niech pan tego nie myśli! — odpowiedział hrabia.
— A jednak chciał pan być jej przedstawionym, a tu zachowywał się pan, jak prawdziwy wielbiciel.
— Rzeczywiście. Oktawja śliczna dziewczyna. Podoba mi się jak ładna kamelja. Ale kamelję zrywa się, lecz jej się nie kocha.
Młodzi ludzie wyszli razem na bulwar Poissonniere i tam rozstali się.
Hrabia wsiadł do karety, która całą noc na niego czekała i kazał się zawieźć do Hotelu Wielkiego, gdzie tymczasowo mieszkał.
Rozbierając się i kładąc do łóżka, myślał nie o pięknej Oktawji, lecz o opowiadaniu barona Paskala de Landilly i o tem, co donoszono w gazecie „France“, a co sprawiało na nim tak silne wrażenie, o przyczynie którego dowiemy się niebawem.
Zasnął, zamierzając tegoż dnia jeszcze pojechać na cmentarz Pere Lachaise dla powzięcia bliższych wiadomości.
Sen miał niespokojny.
Śniły mu się okropne rzeczy, jakieś krwawe widziadła.
Maurycy z kieszenią napchaną biletami bankowemi uważał za konieczną ostrożność powrócić doróżką na ulicę Navarin.
W drodze mówił do siebie:
— O! policja twierdzi, że wpadła na ślady zabójcy! i są ludzie, którym dość to powiedzieć, aby uwierzyli.
Głupcy! takie frazesy dobre tylko dla naiwnych!
Szukajcie, szukajcie, moi kochani, zwierzyna od was mądrzejsza!
Nie upolujecie nic i z pustą torbą powrócicie do domu!
Maurycy upadał ze znużeni.
W dwie minuty po położeniu się do łóżka spał twardym snem.

XXXIII.

W tymże dniu, tak pełnym wrażeń, kiedy odkryte zostały dwie zbrodnie przy ulicy Varennes stało się także coś, w innym wprawdzie rodzaju, co niemniej ważnem jest dla naszego opowiadania.
W pośrodku ulicy tej wznosił się i do dziś dnia wznosi się jeszcze niewielki dom jednopiętrowy.
Pierwsze piętro całe zajmowała sypialnia — i pracownia, oświetlona dużem, półokrągłem oknem.
Pracownia należała do Gabrjela Servet, znanego już artysty i prawdopodobnie będącego na drodze do rozgłośnej sławy.