Strona:X de Montépin Marta.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niech się pani nie lęka, ale gdzie moglibyśmy mówić tak, ażeby nas nikt nie słyszał?
— Pójdźmy do gabinetu męża.
Po chwili weszli do gabinetu, który oświetlała lampa stojąca na biurku.
— Cóż pan chce mi powiedzieć?
— Wszak mąż pani pierwszy nazywał się Henryk de Nayle?
— Tak, odrzekła Aurelia, a owładnęło nią nagle przeczucie nieszczęścia.
— Wszak pieczątka, której używał do pieczętowania listów nosiła dwie cyfry? pytał Daniel. Niech pani sobie przypomni. Czy na tej pieczątce nie były wyryte: H. N.?.
Pani Verniere była coraz niespokojniejszą.
— Nie pamiętam, rzekła.
Pan Savanne, wyjąwszy z kieszeni kamizelki kopię breloka, pokazał go Aurelii i zapytał:
— Wszak pani powinna pamiętać klejnocik, który do niego należał?
Rzeczywiście, od pierwszego spojrzenia Aurelia poznała przedmiot, który jej pokazał sędzia. Jednakże, przeczuwając nieszczęście i nie wiedząc, co odpowiedzieć, patrzyła na Daniela z przerażeniem.
— Nie wiem, wyjąkała.
— A jednak ja jestem tego pewny.
— Na czem pan opiera swą pewność?
— Na rachunku handlarza. Dnia 23. stycznia 1859 roku klejnocik ten sprzedany został panu hrabiemu Henrykowi de Nayle przy ulicy Richelieugo.