Strona:X de Montépin Marta.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chętna, przyznawała, iż Henryk Savanne jest ze wszechmiar takim, o jakim mówiła owa przepowiednia, i że najzupełniej godnym jest Aliny.

XVI.

Berthout nie tracił czasu u pana Dutaca, byłego handlarza starożytności. Ze strychu, do pokoju dlań przeznaczonego, zniósł wszystkie książki rachunkowe i regestry, w których spodziewał się odnaleźć wiadomości o sprzedaży klejnotu, którego kopię powierzył mu pan Savanne. Uporządkował regestry podług lat.
Pierwszy datował z roku 1840. Ale była w nim luka. Od roku 1845 do 1852 regestrów brakowało. Dutac objaśnił, że tomy te prawdopodobnie pozostały zapomniane w ręku jego następcy. I gdy po upływie tygodnia inspektor policji nic nie odkrył z regestrów Dutaca, udał się do Paryża, zaopatrzony w list dawnego handlarza starożytności do jego następcy.
Ten przypomniał sobie, że objąwszy magazyn w posiadanie, znalazł stare regestry, ale co się z nimi stało? Przyrzekł bądź co bądź poczynić poszukiwania. W razie pomyślnego rezultatu, zawiadomiłby niezwłocznie sędziego śledczego.

∗             ∗

Robert, powróciwszy do willi Neuilly, udał się do gabinetu swego, ażeby przeczytać listy, nadeszłe podczas jego nieobecności. Przedewszystkiem zamknął w szufladzie, od której klucz nigdy go nie opuszczał, brelok, skradziony Danielowi Savanne. Następnie odpieczętował listy. Oprócz dwóch nic nie znaczących, trzeci