Strona:X de Montépin Marta.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nic nie ukrywał przedemną, przebacz mi, że unoszę, do grobu tajemnicę, której nie śmiałem i której nie śmiem jeszcze powierzyć. Tak mi ciężko w oczach twoich obniżać siebie, stracić twój szacunek, który mi był tak drogim. Jeżeli później dowiesz się o tej tajemnicy nieznanej, wszak nie będziesz bez litości. Okażesz mi swą pobłażliwość, rozgrzeszysz mnie, jak mnie rozgrzeszyli inni. To ostatnia prośba, którą ci zasyła umierający brat.
„Pozostawiam Henrykowi piękny majątek, przeszło milion, złożony u mego notarjusza, zarazem i przyjaciela, którego znasz. Wiem, że Henryk kocha Alinę Verniere i mam nadzieję że i ona kocha go również. Błogosławię ich miłość. Szczęśliwy będę, jeżeli z po za grobu będę ich widział połączonych. W papierach, które ci przesyłam, znajdziesz list do mego najlepszego przyjaciela, Ryszarda Vęrniere, który, czego jestem pewny, pragnie tego związku.

„Ucałuj za mnie mego syna, ucałuj Alinę, ucałuj Matyldę, ja wąs całuję wszystkich. To mój ostatni pocałunek. Morze pochłonie moje ciało. Pamiętaj o mnie. Żegnam cię raz jeszcze, mój bracie. Żegnam!

Gabrjel Savanne.“

Daniel nie mógł powstrzymać głośnego płaczu, twarz mu zalały łzy.
Henryk tymczasem czytał list, przysłany mu przez ojca. Na obliczu jego malowało się przerażenie.
Daniel spostrzegł, jak zbladł.
— Co ci jest, moje dziecko? zapytał go. Czyż list zawiera coś nieprzewidzianego, strasznego?