Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiali się od opowiadania i z wielkim wstrętem zeznaniami swemi popierali oskarżenia pokojówki i lokaja, lecz August rad uniknąć kuli rewolwerowej a schować do kieszeni przekaz na pięćdziesiąt tysięcy franków, sam zajął się badaniem i poprowadził je tak zręcznie, że Rossignol musiał się przyznać bez ogródek, że sfabrykował dorobiony klucz, a Jan Chardin, że zawiózł hrabinę na bal Opery i odniósł bransoletkę nazajutrz.
Przy każdej odpowiedzi stanowczej, August rzucał na hrabiego tryumfujące spojrzenie, poczem spoglądał na Fanny, jakby chciał się przed nią pochwalić:
— A co? czy nie jestem grackim zuchem?..
— Zarobiliście swe pieniądze... — rzekł raptownie p. de Nathon, podając czek przyszłemu małżonkowi panny Fanny. — Idźcie sobie!..
August schwycił chciwie papierek, który dawał mu majątek, wybełkotał kilka słów bez związku i wyniósł się co prędzej, pociągając za sobą narzeczonę swą, Rossignola i Jana Chardina.
Hrabia pozostawszy sam, usiadł, a raczej osunął się, na duży fotel przed biurkiem.
Przez godzinę przeszło, wychylał do dna kielich goryczy i utrzymać się zdołał w pozornym spokoju.
Teraz nikt nań nie patrzył, ukrył twarz w załamane dłonie a z oczu łzy mu popłynęły.
Lecz nagle wyprostowała się głowa jego pochylona, przypływ raptowny krwi w szkarłat zamienił jego bladość, oczy były już suche, ponury ogień zaświecił w rozszerzonych źrenicach i dziwny uśmiech wykrzywił mu usta.