Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/491

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pewne oszczędności. Kto wie?.. Wszystko jest możebne...
August zapukał delikatnie.
— Proszę! — szepnęła Fanny, a serce zabiło jej młotem.
Piękny August począł sobie bardzo zręcznie od wycałowania obu policzków panny służącej, które aż poszkarłatniały. Pierwszy to raz był taki galant!.. Dobry znak!..
Poczem usiadł, rozkoszował się kilku kieliszeczkami i nagle wszczął rozmowę temi słowy:
— Wyrzucono mnie ze służby!..
Fanny drgnęła i zsiniała.
— Pana!.. — wyjąkała — pana!.. odprawiono!..
— Tak, naprawdę, kochana przyjaciółko...
— Cóżeś pan zrobił?..
— To cała historya...
August opowiedział, „haftując“ i tłomacząc to, o czem wiedzą już czytelnicy.
— I cóż pan teraz zamierzasz? — spytała pokojówka gdy skończył.
— Chcę pani zaproponować pewien układ... Każde z nas posiada połowę tajemnicy... Ja znam historyjkę z kluczem, pani przygodę z balem maskowym... Możesz pani wykazać prawdę w swoich słowach, jak ja ją dowiodę w moich... Połączmy nasze połówki, dla złożenia całości, którą razem będziemy eksploatować... Cóż zgoda, piękna Fanny?
„Piękna Fanny“!
Ta niespodziewana nazwa, dana tak obcesowo zwiędłej twarzy pokojówki, odniosła prędki i cudowny skutek.