Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko naśladowaniem, kopją tego, co już na świecie było. Bohaterowie, prawodawcy, mędrcy, sztukmistrze, coraz nowi i nowi — jakież to nudne! Ręczę ci, że za tysiące lat i o tem ludzie zapomną. Dowiedz się nadto, niespokojny śmiertelniku, że te rozsławione przez was wielkości, w istocie nie są znowu tak nadzwyczajnie wielkie, jak ci się wydaje. Innym był w rzeczywistości Achilles ze swoją słabością w pięcie, a inny jest ten, którego się czynny podziwia i uwielbia. Prawdziwy Likurg nie był tym dzisiejszym Likurgiem, ani Tales — Talesem, ani Homer — Homerem. Wielu z twoich współczesnych, z którymi jesz i pijesz, jak ze zwyczajnymi ludźmi, przejdzie do potomności, aby po śmierci używać nadzwyczajnego rozgłosu. Jest to bowiem tani i skuteczny sposób zachęcania jednostek, ażeby ciężko pracowały dla ludzkości: wyzysk. Za to mogiły prawdziwie wielkich są bardzo liczne, ale — nieznane, a ich czynów nikt nie opisywał. Wierzaj mi, Eugienesie, że wielkość i sława nie chodzą po ziemi w parze! Jeżeli cię więc uczynię istotnie wielkim, pies nawet nie zawyje na twoim grobie. Gdy ci znowu dam wielką sławę wśród ludzi, nie będziesz w rzeczywistości tak wielkim, jak tego żądasz. No — i cóż ty na to?...
— Ja sądzę, że gorąco pożądać należy ta-