Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tek w danej chwili będzie stanowił przedmiot handlu?...
Gdy raz służąca miotłą obiła psa i za drzwi go wypędzała, Szmul ją napomniał w te słowa:
— Słuchaj no, ty głupia Kaśka, co ty masz za prawo bić mojego psa?
— Jaki on tam wasz? — odrzekła dziewka ze śmiechem. — Widział kto kiedy, żeby żyd psa trzymał?... Kiedy mówicie, że wasz, powiedzcie jak mu na imię?
Istotnie, żyd nie wiedział, jak psu na imię, i nazwał go teraz Świniarzem na pamiątkę głośnego zdarzenia. Ale chłopi z powodu tego imienia pozwalali sobie drwić z psa i żyda, a przeto nazwa poszła w niepamięć.
W karczmie wypadki szybko po sobie następują. Jednego dnia o zmierzchu przybiegł do szynku za swoją gospodynią pies Duda; czuł, że jest nie na swoich śmieciach, więc stchórzył i w ucieczce schronił się do owego przybytku, gdzie za przepierzeniem stał szynkwas, drewnianą kratą odgrodzony od reszty karczmy, na wypadek awantury. Z nieprzyjacielem podążył Kwiatek i wnet spostrzegł, że Duda wciska się pod stołek, na którym siedział Szmul, spokojnie kurząc fajkę.
Dwa wielkie, silne psy w gwałtownem zwarciu się z sobą wysadziły szynkarza z sie-