Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niby kanał komunikacyjny od jednej zagrody do drugiej. Przez tę dziurę przełaziły już to dzieci i Finka do Kwiatka, już on do nich. Jakiś czas bawiono się bardzo dobrze.
Wnet atoli o dziurę w płocie wybuchnął spór między gospodyniami dwóch zagród. Bogata Sucharowa miała przekonanie, że Nawrotowa używa suchej wierzbiny z granicznego płotu do palenia na kominie, że dziury w płocie robi naumyślnie, aby się jej kury i gęsi żywiły na cudzem podwórku.
Ostro się przemówiły obie baby, naklęły sobie, co ślina do ust przyniosła. Najpierw Kwiatek padł ofiarą zatargów i odebrał straszne plagi od Nawrotowej, gdy go spotkała na swojem podwórku; z kolei rzeczy Sucharowa niemiłosiernie obiła Finkę. Prócz tego, baby swarzyły się zawzięcie ze swoimi mężami. Ostatecznie Suchar dla świętego spokoju załatał dziurę w płocie, a dzieci i psy, pamiętne na wszystko, co zaszło, musiały poprzestać na obcowaniu z oddalenia.
Kwiatek teraz coś spoważniał i mniej dbał o rozrywki, a począł gonić za wygodami; nadeszła bowiem zima, której mrozy zdawały się ziębić nietylko ciało, lecz i serce żyjącego stworzenia.
Ta skłonność młodego psa wcale nie odpowiadała życzeniom jego pana. Suchar pra-