Tu słodki Zefir sieje zapachy
Po kwiatkach, świeżą rosą skroplonych,
Tu pełne ptastwa zielone gmachy
Tysiącem kwilą głosów pieszczonych.
Garliczka jęczy, kukawka kuka,
Słowik swéj biednéj zabywa doli;
Każdy wyraża ptak, czego szuka,
Z czego się cieszy, lub co go boli.
Tu po kamyczkach strumyczek szybki
Sączy przez łąki kryształy wodne;
W nim srebrnołuskie igrają rybki,
Pędząc na głębi lata swobodne.
Samego ciebie brak, ukochany
Dafni, o lasów naszych ozdobo!
Ciebie gdy niémasz, i kwiat różany
Grubą się dla mnie zaćmił żałobą.
Zanuć, ma smutna fletni; aza na twe pienie
Prędzej do mnie mój Dafnis trzodę swą przyżenie.
Kiedym ongi pasł kozy u Maćkowéj gruszy,
Leciał strumień; mniemałem, że mię on zagłuszy;
Tak srodze deszczem nabrzmiał, a hucznemi wody
Wlekąc duże kamienie i ogromne kłody,
Zdawał się, że to na swym postawił umyśle,
Aby mógł równym zostać zbożopławnéj Wiśle.
Już teraz przebrnąć można i drobnéj dziecinie;
Trochę coś tylko jeszcze z gnuśnym błockiem płynie.
Lecz i to za czas krótki bez chyby zniszczeje,
Niech-no słonko południm promieniem dogrzeje.
A Wisła zawsze pełna od brzegu do brzegu,
Bieży w morze i w bystrym nie ustawa biegu.
Tak nasz młody Tyrymach, na którego zbiory
Ojcowskie razem przyszły gumna i obory,
I sady i pasieki, kiedy żyć nie umiał
Pomiernie, cały wkrótce majątek przeszumiał.
Ledwo duch (daj mu Boże niebo!) wyszedł z ojca,
Alić wszystko inaczéj u pana mołojca.
Nie chciał z nami przestawać, nie chciał bydła pasać;
Lepiéj mu za białkami po ulicach hasać,
Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/354
Wygląd
Ta strona została przepisana.