Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cóż się to za gmach w przykréj wznosi górze,
W głuche naokół skał warowny szańce?
Znam cię, méj wierny ojczyzny przedmurze,
Wstręcie niezłomny na dzikie pohańce!
Gdzie się postokroć gwałt azyjski cisnął,
A jak wał hardy otarł i rozprysnął.

Każ siodłać dzielne, cny królu, rumaki.
Oto cię wita bitnych przodków plemię,
Których krew czarne zlawszy nieraz szlaki
I zasypawszy kośćmi bujną ziemię,
W chlubniejsze groby, nad greckie mauzole,
Przyozdobiła waleczne Podole.

Bierz z wiernéj dłoni klucze tego miasta.
Twej-ci to darem uzbrojone ręki,
W hartowne gromy sroży się i wzrasta,
A przez ogniste czujnych dział paszczęki
Sto śmierci lotnych sypiąc na powietrze,
Żelaznym gromem potrząsa Zadniestrze.

Stąd patrząc, wzdychasz, wspomniawszy na owe
Łany, gdzie niegdyś przodków wiek zwycięski
Zrzynał po bitwach gałązki laurowe,
Barbarzyńskiemi umajony klęski,
I błędne jeszcze po stepach ich cienie
Trwożą gmin płonny na samo wspomnienie.

Tam i twój rodzic mężnym stąpał krokiem,
Ucześnik trudów gockiego Alcyda.
Gdy równym mierząc szwank i szczęście okiem,
Choć go na tysiąc los przypadków wyda,
Bosforskich hufców i wodze i ojce
Strącał z dywanów odęte zawojce.

Walecznym ojców duchem zasilony,
Czekaj łaskawszéj dla narodu chwili.
Opatrzność dźwiga i poniża trony.
Wzdy się uporne nieszczęście przesili,
A usępione lata winą cudzą,
Jeszcze się z twardych letargów obudzą.