Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Szykowym godzin rządzony wymiarem,
Tu czas twe prace zwolni i natęży.
Nie stękniesz pod ich niezbędnym ciężarem
W miłéj uprzejmych wieśniaków okręży.
W kolejnym trudów, a rozrywek rzędzie
Ty myślić o nim, lud o tobie będzie.

Bogdajś żył długo, gospodarzu miły,
Z wierną zgodnego życia połowicą!
Twe ściany panu lata orzeźwiły;
Późne cię wieki miłością zaszczycą.
Ktokolwiek minie, obcy, czy krajowiec,
Wspomni, jak króla przyjmował Wiśniowiec.

O słodkie kąty! o luba gospodo!
Już cię pożegnać z miłym trzeba gronem.
W dalszą nas stronę przykre losy wiodą.
Patrz, królu, jak cię z uprzejmym ukłonem
Lud twój otacza, a w ponuréj ciszy
Ściga wzdychaniem, łzami towarzyszy.

Kogóż twa, panie, dobroć nie przechyli
I ust na serca zrodzonych kajdany?
Gdy sama północ w ostréj przykra chwili,
Niosąc dla ciebie wiosny blask różany,
Milszéj dla Polski pory znaki wieszcze,
Z serc rozkwilonych słodkie lała deszcze.

Wspomniawszy pełne miłości rozstanie,
Wszak dotąd jeszcze Echo żałobliwa
Po brzegach Istra i po Erydanie
Wzdycha i głosem posępnym ozywa:
„Cóż mi, w piękniejszych choć się krajach bawię,
Gdy ciebie niémasz, królu Stanisławie!“

Nie smuć się rychłym, Wołyniu, zachodem;
Jeszcze to słońce twe oświeci progi.
Będziesz powtórnym łask pańskich dowodem.
Teraz mu inne zbieżéć trzeba drogi
I krążyć górne z lasami manowce,
Gdzie leży Felsztyn i piękne Rajkowce.