Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I lecą na bój — królu, na zagubę,
Bo nie ratuje nas bój, lecz wyniszcza.
POPIEL.  Przekleństwo wrogom!... A cóż wasi wodze?
Na wiecu tylko gardłują odważni,
A w bitwach dają lud wycinać srodze?
ŻÓRAW.  Zginęli nasi wodzowie poważni.
Jedni polegli na pobojowisku,
Drudzy schwytani i żywcem spaleni,
A my zostali bez wodzów, w ucisku,
Bez wodzów, królu, śród krwi i płomieni.
BRONA.  Możni bogowie!
POPIEL.  A kniazie udzielni?
ŻÓRAW.  Ci się w hołd, królu, oddali Niemcowi
I krzyż przyjęli.
POPIEL.  Kniazie w hołd? Bezczelni!
ŻÓRAW.  I chodzą, królu, i syczą ludowi,
Ze stare bogi niczem, że krzyż bogiem.
A z nimi czarni zachodzą w zagrody
Z olejem, z krzyżem i ze dzbankiem wody
I lud czarują na zbratanie z wrogiem.
POPIEL.  Znać grom samopas błąka się z wiatrami.
A na niebiosach skamienieli bogi
I niema pomsty na podłość i zbrodnie.
ŻÓRAW.  Grom będzie z nami, gdy ty będziesz z nami!
W twojej go ręce czują teraz wrogi;
Ty masz zbawienia i zemsty pochodnię!
Zesłańcze bogów, uklękam przed tobą!
Przemożny królu, ty jesteś wybrany
Zmienić łzy w radość — w szczęście nasze rany,
Ty — podnieść naród przywalon żałobą
Z pod pogorzelisk, krzyża i rozboju.
Jeszcze znajdziemy ducha w naszem ciele,
Jeszcze możemy wypłynąć z krwi zdroju —
Zwyciężyć jeszcze, lecz ty stań na czele!
(Chwila milczenia).