Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ŻÓRAW  (występując z za lipy).
I któryż bóg mię sprowadza tu z temi
Psy, co chłeptali krew na mojej ziemi,
W grodzie Popiela!.. On ma Niemkę żonę,
Pewnie mu niosą i krzyż i koronę.

SCENA DRUGA.
(Żóraw, wchodzą: Popiel, Zbigniew, Przemysław, Wyżymir, Szczerb, Mirosz, Brona, Jarosz, Kraska, Piast, kilku rycerzy i kmieci.)

POPIEL  (do Zbigniewa).
Na wrzawy wieców czasu tylko szkoda;
Gdzie jeden rządzi, tam najlepsza zgoda.
Patrzałem na to, gdym brał żonę moją;
Tem, stryju, Niemcy tak przeważnie stoją.
ZBIGNIEW.  Bogowie z tobą! Mądre rzekłeś słowo.
POPIEL  (do zgromadzenia).
Więc wiecom koniec, a król odtąd głową.
(postrzegając Zórawia)
Skąd wy?
ŻÓRAW  (przystępując). Z Zaodrza, z ziemi nieszczęść, panie.
POPIEL  Ze ziemi nieszczęść?... Bracie Zaodrzanie,
Przystąp i powiedz, co się dzieje z wami!
Słyszałem, żeście wiedli bój z Niemcami.
Cóż spadło na was?
ŻÓRAW  Mordy i pożogi.
Lud nasz wycięty od zaborczej broni.
We więzach starce, zbezczeszczone progi,
U mogił jęki, w polach wrzask pogoni..
Spłonęły sioła, grody i świątynie,
Niemcy do krzyża spętany lud chłoszczą,
Gdzie jeno spojrzysz, tam krew lub łza płynie,
Kędy się zwrócisz, śmierć i rozpacz goszczą.
Syn rzuca matkę, ojciec dziatki lube,
Wieszczek gaj święty i objetne zgliszcza [1],

  1. Ołtarz, na którym składano bogom obiaty czyli ofiary.