Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/376

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

368
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

pan rachunki panu Zarankowi, i wyniesiesz mi się ztąd precz.
— Ale jw. panie, ja mogę się wytłómaczyć.
— Nie wątpię, ale ja nie mogę słuchać tłómaczeń...
— Mój honor...
— Idź waćpan precz! zawołał Eugeniusz, — i nie pokazuj mi się więcéj na oczy. Ja żadnych wymówek nie przyjmuję.
Pan Feder, który miał szlacheckie kolligacye i nabrał był dumy szlacheckiéj, chciał burczeć i opierać się; ale Zaranek pokazał mu drzwi rozkazująco, i wyprawił go natychmiast.
Próbowano jeszcze tego wieczoru instancyi pani Federowéj, a nazajutrz rano teścia pana Federa, podczaszego wolnickiego, ale tych nawet Spytek do siebie nie dopuścił. Rachunki i kassę odebrać kazał, a rządcę nazajutrz oddalił.
Zrodziło to proces, jak się domyślić łatwo, ale Spytek mniéj dbał o to.
Nazajutrz, po nocy bezsennéj, spędzonéj w krześle u komina, z brzaskiem dnia wstał Spytek. Doniesiono mu, że stary burgrabia, którego był pan Feder wygnał, bo się z nim nieustannie kłócił, żyje w miasteczku. Polecił go sprowadzić natychmiast. Przywiedziono mu nieboraka Siemiona, ale ten już ani o swojéj sile mógł chodzić, ani myśli zebrać łatwo. Od wygnania swego podupadł i gdyby nie łaskawy chleb na probostwie, z głoduby umarł, bo swoich własnych potrzeb opatrzyć nie umiał. Starca ożywiło trochę to szczęście, że dziedzica Mielsztyniec nogi mógł uścisnąć. Rozpłakał się zobaczywszy go... oprzytomniał; ale po chwilce jaśniejszéj, znów mu się myśli poplątały, i mówić zaczął zupełnie od rzeczy. Mieszał odległą prze-