Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

199
ONGI.

martwienia ciała, chociaż drudzy tłómaczyłi skępstwem, czynny niezmiernie, zapobiegliwy, ruchawy. Ludzie o nim powiadali, że nigdy nie sypiał, nikt go przynajmniéj śpiącego nie widział, a choć w jégo alkierzyku stało łóżko pokryte starą wytartą skórą łosiową, z poduszką skórzaną turecką niedocieczonego koloru, nie znać było na niém, ażeby kiedy tu spoczywał. Zwykle siadywał w fotelu wielkim z poręczami, skórą także obitym, i tu go ludzie dniem i nocą znajdowali. To pewna, że począwszy od pierwszych kurów do świtu, w nocy go najczęściéj spotkać było można tam, gdzie się najmniéj spodziewano; ale nigdy w jednéj porze, na jedném miejscu, tylko coraz gdzieindziéj.
Jednego dnia widziano go po północy przy gumnach, drugiego za stodołą, to znowu na wsi, w polu, a nawet w lesie... Jak upiór czasem zjawiał się u ogniska nocleżan na łąkach, na rozdrożach, u karczmy, a w burze, pioruny, słoty albo w śnieżną zawieję, najprędzéj się z nim spotkałeś. Nic mu to nie szkodziło: zatarł ręce, strzepnął się, uśmiechnął, i szedł daléj, odmawiając pacierze...
Pan Nikodem był pobożny niesłychanie, gorliwy bardzo katolik, przestrzegacz ścisły wszystkich praktyk, i tak na pozór słodki, miły, serdeczny, tak lgnący do każdego, iżby go się pokochać chciało od pierwszéj godziny. Lecz po zbliżeniu się do niego stawało się to niepodobieństwem. Repeszko całował, ściskał, upokarzał się i bił w piersi, ale gdzie zaszedł interes, gdzie potrzeba było cośkolwiek zrobić, dać, ofiarować, twardy był jak skała. Swoim obyczajem wymawiał się miodem, cukrem, samemi pochlebstwami i słodyczami, ale dać nic nie dał.