Strona:Współczesni poeci polscy.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

budzić będzie otuchę i zagrzewać do działania. Chociaż bowiem ludzkość w nieustannym pochodzie naprzód rani wciąż pierś własną, „głucha na łzy, nienawiścią zbrojna", będąc sama sobie „katem i ofiarą"; to przecież „mimo klątw, bólu i zwątpienia", przeczuwa cel, ku któremu zdąża powoli i lubo ująć go nie jest jeszcze zdolna, ma go przed sobą jako gwiazdę przewodnią. („Ludzkości!"). Ażeby ten cel jeżeli nie osiągnąć, to przynajmniej przybliżyć, potrzeba ludziom: „rozumu, niezgiętej woli, prawdziwej duchowej siły i serc czystości" („Na nowy rok"), potrzeba odwagi, nie tej jednodniowej, „co w rozpaczliwem przedsięwzięciu pryska", lecz tej, co wiecznie z podniesioną głową umie wytrwać na obranem stanowisku i „przeciwne losy stałością zwycięża", potrzeba hartu duszy i istotnego ukochania ideałów.
Co więcej, poeta nie zaniedba nawet stanąć w obronie wesołości, przeciwko cnotliwym obłudnie damom, przeciw rozłzawionym prorokom, przeciwko głupim poetom, co same smutki bajroniczne opiewają. Nie wielką jest zaletą — mówi Asnyk — zjadłszy dobrą pieczeń z rożna, nad nieszczęściem łzy przelewać i przy cytrze dumki śpiewać; odkąd dobry humor przepędzono, znikła naturalność, znikło zdrowie i kolory na twarzy, „chorobliwe wszędzie cnoty, nigdzie wdzięku i prostoty". Młodzież, zaledwie