Strona:Wojciech Szukiewicz - O kremacji.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poprzedniego czyli właśnie pokolenia przodków, to stalibyśmy na miejscu, nie uczynilibyśmy kroku naprzód chodząc nawpółnadzy po lasach i żywiąc się surowym mięsem.
Ten zarzut przeciwko kremacji wytaczany jest tak słaby i tak naiwny, że nawet dłużej nad nim zastanawiać się nie ma potrzeby, przechodząc do następnej strony zajmującego nas zagadnienia, a mianowicie do strony estetycznej kremacji, która rzekomo ma być przeciwna poezji cmentarza i zwyczajów grzebalnych.


VI.

Z domu, w którym umarł nieboszczyk, albo też z krypty kościelnej czy z domu przedpogrzebowego kroczy kondukt ulicami miasta ku odległemu zazwyczaj cmentarzowi wzdłuż pełnych ruchu ulic, wśród tłumów obojętnych na ból rodziny zmarłego, wśród niezadowolonych z powodu powstrzymywania i przerywania ruchu, wśród zgiełku i wrzawy, turkotu wozów i tententu kopyt końskich.
Żywi umarłym zbyt wiele czasu poświęcać nie mogą, więc odprowadzają ciało kawałek drogi a potym skręcają w pierwszą lepszą bocznicę wracając do swych zajęć codziennych, a tylko szczupła garsteczka bliższych znajomych lub życzliwych i przyjaciół idzie dalej aż na sam cmentarz; do nich przyłącza się czasami grupka zwyczajnych spacerowiczów, którzy nic lepszego do roboty nie