Strona:Wojciech Szukiewicz - O kremacji.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mając, spełniają uczynek chrześcijański i oddają nieboszczykowi ostatnią posługę, rozmawiając wesoło, bawiąc się i żartując na tyłach konduktu pogrzebowego, aby zachowaniem się swoim nie razić i od ogólnego nastroju nadto nie odbijać.
Już sam kondukt pogrzebowy i warunki, w których tworzy się i rozpada, nie posiadają zgoła cech estetycznych, rażąc przeciwnie brzydotą i brakiem harmonji z nastrojem, jaki na pogrzebie panować powinien; dobrze jeszcze, jeżeli jest ładna pogoda i dostanie się na cmentarz nie pociąga za sobą zabłocenia się i zmoknięcia, a przecież w naszym klimacie mamy daleko mniej dni ładnych i pogodnych niżeli odwrotnie, czyli że większość pogrzebów musi się odbyć w warunkach wysoce nieestetycznych, wprost brzydkich.
Mieszanie błota miejskiego, jakkolwiek niemiłe, lepsze jest jeszcze od grząznięcia po kostki w błocie cmentarnym, od gubienia w nich kaloszy, od moknięcią nad grobem, od deptania sąsiednich grobów, czego z powodu oszczędności miejsca i ciasnoty uniknąć nie podobna, czego żadną miarą estetyczną stroną obrządku pogrzebowego nazwać nie można, a co sprawia, że większość uczestników z utęskieniem oczekuje zakończenia ceremonji pogrzebowych, by tylko móc jak najrychlej cmentarz opuścić i znowu z powrotem w mieście się znaleźć.
Wszak nikt, kto bodaj raz brał udział w pogrzebie w słotną pogodę, nie zaprzeczy, że nasze pogrzeby rzeczywiście taki nieestetyczny charakter posiadają. Jakże inaczej odbywa się wszystko przy