Strona:Wojciech Szukiewicz - O kremacji.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łóżka i zasnęła smacznie. Na drugi dzień czuła się już zupełnie zdrowa. Rozumiała wszystko, co się dokoła niej działo, ale nie mogła dać żadnego znaku życia.
Pewien młody szlachcic francuski został dzięki chciwości swego ojca zmuszony poświęcić się stanowi duchownemu. Przed otrzymaniem atoli ostatnich święceń odbył jeszcze podróż, a przypadek zrządził, że nad wieczorem zajechał do oberży, której właściciele znajdowali się w stanie wielkiego smutku pogrążeni, ponieważ córka ich, niezwykłe piękna dziewczyna, właśnie poprzedniego dnia umarła. Nazajutrz miał się odbyć pogrzeb, uproszono tedy przyszłego księdza o czuwanie przy ciele podczas nocy i o odmawianie przepisanych modlitw. Podróżny zgodził się na tę propozycję; ponieważ atoli słyszał tyle pochwał o piękności dziewczęcia, z której trupem sam na sam pozostawał, przeto uległ pokusie i ciekawością wiedziony pozwolił sobie zdjąć zasłonę z twarzy. Widok, jaki się oczom jego przedstawił, przeszedł nawet najśmielsze oczekiwania, a wdzięk i powab ciała zmarłej tak na niego podziałały, że zapomniawszy zgoła o swym obowiązku jakoteż o powadze położenia, w jakim się znajdował, dał się unieść namiętności i pozwolił sobie wobec trupa na czyn, który tylko między żyjącemi jest dopuszczalny. Potym opanował go żal i skrucha, tak, że zaraz następnego ranka opuścił oberżę jak mógł najrychlej.
Kiedy następnego dnia wszakże pochód pogrzebowy ruszył w drogę a ciało zostało już nad