Strona:Wojciech Szukiewicz - O kremacji.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieporozumieniu. Kiedy znalazł się w pobliżu ciała, ciekawością powodowany, podniósł zasłonę z twarzy nieboszyka. Zdawało mu się, że zauważył lekki kurcz w okolicy ust, wskutek czego pochwycił jedną z palących się świec, przysuwając ją kolejno do nosa, ust i skroni zmarłego, ale bezskutecznie. Już chciał znowu odejść, kiedy mu się zdawało, że powtórnie spostrzegł ten sam ruch, i zastosował ponownie środki cucące ale nadaremnie. Kiedy wszakże chciał po raz drugi ciało opuścić w przekonaniu, że obydwa razy podległ złudzeniu, chory przyszedł nagle do siebie i podniósł się w trumnie. Przez cały ten czas posiadał pełną świadomość swego stanu, i wiedział o zajściu pomiędzy duchownemi, jakoteż o ich kłótni. Wyzdrowiał całkowicie i żył jeszcze długi szereg lat.
W Austrji w miejscowości Wels, umarła pewna kobieta, a ponieważ po pięciu dniach nie wystąpiły żadne objawy rozkładu, przeto przedsięwzięto wszystkie przewidziane środki zmierzające do ożywienia trupa. Wszelkie usiłowania pozostały wszakże bezskuteczne i dlatego zdecydowano się ostatecznie dłużej z pogrzebem nie zwłóczyć. W nocy przed pogrzebem zebrała się znaczna ilość ludzi w celu czuwania przy zmarłej. Zgromadzeni byli bardzo weseli, niektórzy podchmielili sobie nawet i dopuszczali się nieprzyzwoitych zwrotów pod adresem nieboszczki, proponując jej napicie się wódeczki. W czasie tych żarcików kobieta ocknęła się nagle i usiadła w trumnie. Całe towarzystwo rozleciało się oczywiście jak oparzone, a kiedy wrócili na miejsce, ujrzeli, że chora udała się do