Strona:Wojciech Kętrzyński - O Mazurach.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Choćby Ty sie przeglądała
Od rana az do wiecora,
Juz nie będzies taka ładna,
Jakaś wcoraj była.
Wcorajś była taka ładna,
Jak roza w ogrodzie,
Dzisiaj jesteś taka blada
Jak łabędź na wodzie!




17.


Ä z poränä w niedziele
Posła panna na ziele,
Na zielicka drobnego (tak!)
Do ogródka swojego.
I posła wianki wić
A o Bogu niemyśleć.
Zajachał jéj z Rusi Pan
Z piekła rodem satan:
„Dobry dzień, dziewecka,
Cwora dziatek matecka.“
Pan Bóg zaać ci panie
Z piekła rodem satanie.
„Po cem tyś mie poznała,
Coz mie takim nazwała?“
Po koniku wronym,
Po siodełku smoloném:
„Stąpaj dziewcyno na kenień
Z kenienia na mój koń; —
Otworz bracie nowy dwór
Joze panne na wybór.“