Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.   M O R A Ł.

Ale nazajutrz! — okrutne nazajutrz!...
W pierwszej chwili, gdyśmy zauważyli, że nowy dzień nastał na widnokręgu naszego życia, odczuwamy zadziwiającą błogość: zdaje się nam, że jesteśmy obdarzeni cudowną lekkością myśli. Ale zaledwie stanęliśmy na nogi, resztka starego upojenia wlecze się za nami i ciąży jak kula niedawnego niewolnictwa. Osłabłe nogi niosą nas trwożliwie, i boimy się ciągle, że się stłuczemy, niby jakiś kruchy przedmiot... Osłabienie wszystkich organów, zmęczenie, jakby obwisłość nerwów — łechtliwe zbieranie się na płacz, niezdolność wzięcia się do jakiejkolwiek ciągłej pracy, pouczają nas w sposób okrutny, żeśmy się oddawali grze zakazanej...
To kara za grzeszną rozrzutność, z jaką marnotrawiliśmy fluid nerwowy. — Rozsiewaliśmy naszą osobowość na cztery wiatry świata, a teraz doznajemy niezmiernych trudności zebrania jej i skupienia...
Wstrętna natura, ogołocona ze swego wczorajszego blasku, przypomina melancholijne szczątki