Strona:Wino i haszysz. (Sztuczne raje). Analekta z pism poety.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dza się w zaciszność szczęśliwości spokojnej, niemej, sennej — i zbiorowość istnień staje oto ubarwiona i jakby oblana światłem zorzy siarczystej. I jeśliby nawet kiedy przypadkiem pewne niejasne przypomnienie ocknęło się w duszy tego godnego politowania szczęśliwca, pytając: „Czy też nie ma innego Boga?” — wierzcie, że przeciwstawi się tamtemu, że będzie się spierał z jego wolą — że będzie mu hardo stawił czoło. — Któryś z filozofów francuskich, chcąc ośmieszyć współczesne doktryny niemieckie, powiedział: „Jestem bogiem, który nie dojadł”.
Ta ironja nie stropiłaby umysłu porwanego haszyszem; odpowiedziałby ze spokojem: „Być może, że nie dojadłem, ale jestem Bogiem”.