Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gromadka wiernych, otoczywszy Jana z Brzegu, który im wykłada katechizm.
— Żadne ustanowienia ludzkie, jako msze, wigilie, ornaty, poświęcenia olejów, wody, soli, wina, chleba, kadzenie, kropienie, zażegnanie — nie powinny być używane jako antichrystowskie wynalazki. Każdy kościół, albo kaplica, albo ołtarz na cześć jakiego świętego postawiony, ma być zburzony i spalony. Nikt zatem żadnego obrazu, ani podobieństwa mieć i nosić nie powinien, bo to jest bałwochwalstwo. Niema też nikt prosić ani wzywać świętych, ani kości ich za coś świętego uważać.
Między słuchaczami powstał szmer głuchy.Jeden z nich zaszlochał głośno.
— „Mój Zbawicielu Świata“! Do czegóż to ludzki rozum prowadzi. Ja miałbym się wyrzec Kościoła i świętych pańskich i nie przeżegnać krzyżem świętym w zlej godzinie. Oh, przebacz Boże bluźnierczym językom. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
— W imię Trójcy przenajświętszej — powtórzył inny. — Wyjdźmy stąd, bracia.
I cała ta gromadka pokwapiła się ku drzwiom.
Wtedy zerwał się człowiek już podeszły w lata, w sukni, która zdradzała uczonego doktora i przystąpił szybko do Jana.
— Mówiłem wam już, bracie Janie, że do