Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zdrowa i miłuje Was gorąco. Tęskni za Wami, ale czekać będzie, dopóki jej na tron nie wezwiecie.
— To się teraz nie stanie.
— Stanie się.
— Czyż nie widzisz, opuścili mnie wszyscy? Strach powiał na nich przed powagą moich stryjów. Wnet zwalą się Sierotki z Prokopami. Jakże im stawię czoło? — Mała garstka moich przyjaciół nie podoła husyckim cepom.
— Podoła!
Wybiegła szybko.
— Kto ona? — pytali zdziwieni.
— Żona astrologa królewskiego Marcina z Żorawic, urodzona Czeszka, córka Zbyszka, rajcy pragskiego.
— Daj go katu, ryzykowna niewiasto.
— Jak wszystkie Czeszki.
— Czas nam w drogę, Mości Książe — przemówił Dorohostajski.
— Więc jestem Waszym więźniem?
— Jesteś panie zawsze księciem Zygmuntem Korybutem, panem na Brańsku i Nowogrodzie, — a my Twoi wierni słudzy.
— Ha! ha! ha! Ot komedya mięsopustna.Ha cierpliwości! cierpliwości jeszcze — jak mawiał stary Żelazna Głowa.
Na dziedzińcu zamkowym powstał tumult i okrzyki: