Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnak trwał on kilka godzin. Z każdej bocznej ulicy wysuwał się szereg śmiesznych maszkar, wesołków i muzykantów, tamując drogę. Trzeba się było opłacać. Więc sypały się monety srebrne i złote. Dopieroż uciechy, dopieroż śpiewy i koncepty rubaszne z obojga stron. Bawili się królowie, bawił się lud z niemi. Było to jak gdyby starożytne circenses na sposób średniowieczny.
Piętnaście dni temu odbyła się koronacya królowej Zofji i ani jeden dzień nie upłynął bez zabawy, a przykład daje i zachęca sam cesarz Zygmunt, bo niema pana tak zamiłowanego w uciechach i wszelkiej ochocie. W Czechach krew się leje potokiem, on pląsa, a kielicha z rąk nie puszcza, ale nie przepomina o interesach. Zbity przez Taborytów ucieka na Węgry, zkąd na złocistych saniach przybywa do Krakowa, aby skłonić Jagiełłę do wycofania się z husyckiej sprawy i bawić się, bawić do upadłego.
Przy Jagielle siedzą stale: Branda, kardynał, poseł papieski i Julian Cesarius, sekretarz apostolski. Grupy tej dopełnia Zbigniew. Witold, rozgniewany na królowę, odmówił przyjazdu do Krakowa.
W gronie pań polskich, które się składa obecnie z Katarzyny Michałowskiej, wojewodziny sieradzkiej; Jadwigi Głowackiej, wojewodziny mazowieckiej; Anny z Brzezia Marszałkowej;