Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wielki książę przez swą pupilkę pragnął zatrzymać Jagiełłę jak najdłużej w Nowogródku, ale młoda Rusinka, żądna koronacyjnych festynów i zabaw dworskich w rojnym Krakowie, oddała się całkiem namowom Zbigniewa i parła króla do pośpiechu. Wielkiego księcia irytowało to mocno, widząc, że wpływ na króla przez młodą żonę bierze przeciwny jego zamysłom obrót.
Już na wsiadaniu zatrzymał Zbigniewa.
— Radzę wam zwolnić nieco więzów, w których dzierżycie króla, żeby się cała burza nie zwaliła na głowę waszą.
— Bądź Wasza Wysokość spokojną — odparł chłodno Zbigniew — raczej dzierżcie dobrze waszego bratanka, żeby wam nie przysporzył kłopotu.
Witold zaklął z litewska biskupa... i tak rozstali się.