Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
181

Nie zwątpiłem w żadnej dobie:
Bom na Bogu, nie na sobie
Założył mój grunt!
I do walki powołany
Brałem pęta i kajdany:
Był to Boży bunt!       54

Była chwila po pogromie,
Gdzie stać mogła na wyłomie
Tylko pieśń, jak duch!
Pieśń, jak upiór i jak mara:
Aż znów miłość, aż znów wiara
Pchnęła dusze w ruch!       60

Wskrzeszać zmarłe do żywota:
Owo polska siła, cnota!
To nasz w dziejach prąd...
Jest krzyżowy rycerz polski —
I jest Zakon Apostolski:
I stąd chwała, stąd!       66

Nie umiecie dobrej sławy,
Wielkiej myśli, świętej sprawy
Podjąć, kiedy czas:
Stąd czekamy już od wieka
Wielkich czynów i człowieka...
Próżno pośród nas!...       72

Inni wielkie myśli rodzą,
Inni wielkie myśli wodzą
I wcielają w czyn:
Lecz tam sztandar i wódz stanie,
Gdzie bez granic miłowanie
Pojmie każdy syn!       78

Miłość — miłość i ofiara!
To narodu rola stara,
Którą przeszedł pług!