Strona:Wincenty Kosiakiewicz - Trzydzieści morgów.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jagna samaby Niemca wyprała i wypędziła, bo to była silna i śmiała kobieta, ale z Aplasem nie miała jakoś odwagi. Krzątała się po izbie, zmywała garnuszki, a Niemiec wciąż siedział, nie myślał odejść.
To ją wreszcie zniecierpliwiło.

Jagna, chwyciwszy polano, krzyknęła na Niemca, aby się wynosił...

— Długo tu będziecie siedzieć? — zapytała.
— Dopóki mi pieniędzy nie dacie, — odrzekł Niemiec.
— No, a ileż chcecie?
— Dajcie, choć z dziesięć rubli!
— Bójcie się Boga — rzekła Jagna z kpinkami — toć wy sami nie jesteście tyle warci.