Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
[255—271]17
MAKBET — AKT I

Niechże mnie los ten bez mego przyczynka
Ukoronuje!
BANKO: (na stronie)
Nowe dostojeństwa
Tak się z nim godzą, jak nieswoje szaty,
Które do ciała przystają przy dłuższem
Tylko noszeniu.
MAKBET: (na stronie)
Niech będzie, co będzie:
Czas i w najgorszy dzień nie spocznie w pędzie.
BANKO: Czekamy, panie, na wolną twą chwilę!
MAKBET: Wybaczcie, proszę! Mózg mój osowiały
Zajęły sprawy dawno zapomniane.
Moi panowie zacni! Wasze trudy
Zarejestruję tam, gdzie zwykłem codzień
Przerzucać karty i czytać... A zatem
Idźmy do króla!

(do Banka)

Myśl o tem, co zaszło!
W chwili wolniejszej, jeżeli tymczasem
Będzie to można rozważyć, z otwartem
Pomów im sercem.
BANKO: (na stronie do Makbeta)
Owszem, jak najchętniej!
MAKBET: (na stronie do Banka)
Teraz dość na tem. Idźmy, przyjaciele!...

(wychodzą)
SCENA IV.
Forres.
Komnata w pałacu.
(Odgłos trąb. Wchodzą DUNKAN, MALKOLM, DONALBEIN, LENNOKS i świta).