Przejdź do zawartości

Strona:William Shakespeare - Makbet tłum. Kasprowicz.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
102[289—310]
WILLIAM SHAKESPEARE

Któż to jest taki niezrodzon z niewiasty? —
Jego się tylko mam bać lub nikogo!

(wchodzi MŁODY SIWARD)

MŁODY SIWARD: Jak się nazywasz?
MAKBET:Zadrżysz, usłyszawszy.
MŁODY SIWARD:
Nie, choćbyś imię wymienił straszliwsze
Od wszystkich imion piekielnych!
MAKBET:Me imię
Makbet.
MŁODY SIWARD;
Sam szatan nie mógł wyrzec nazwy
Nienawistniejszej dla mojego ucha.
MAKBET: O nie! Straszniejszej!
MŁODY SIWARD:Kłamiesz; wstrętny zbóju!
Tym udowodnię ci mieczem, że kłamiesz!

(walczą — młody Siward — pada zabity)

MAKBET: Zrodzony byłeś z niewiasty i, widzisz,
Śmieję się z miecza, drwię sobie z puklerzy,
Gdy je z niewiasty człek zrodzony dzierży.

(wychodzi — alarm; wchodzi MAKDUF)

MAKDUF:
Zgiełk był w tej stronie; pokaż się, tyranie!
Jeżeli zginiesz, lecz nie z mojej ręki,
Duch mojej żony i duchy mych dzieci
Nie poprzestaną mnie ścigać. Nie mogę
Mierzyć w tę nędzną tłuszczę, która broń swą
Oddała w najem. Zginiesz ty, Makbecie,
Albo ten miecz mój z niestępionem ostrzem
Wróci do pochwy, nie spełniwszy tego.
Tu chyba jesteś; ten głośny szczęk broni
Wskazuje, zda się, na kogoś z największych.