Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
87
ODSŁONA IV. SPRAWA I.

Pomkną się drzewa; tak na chwały szczycie,
Macbetha działem będzie długie życie;
Pełń wieku wydrze mu ostatnie tchnienie,
I kres śmiertelnych. — Jednak uderzenie
Mojego serca, pragnie wiedziéć jeszcze,
(Jeśli zasięgną wasze moce wieszcze)
Mówcie, czy będzie tém królestwem władać
Kiedy ród Banqua?

WSZYSTKIE.

Daléj niechciéj badać.

MACBETH.

Ja muszę wiedziéć, nie wzbrońcie mi tego;
A potém klątwa na wieki wam! mówcie.
— Kocioł opada; do czego te zgiełki?

(Słychać oboje).
1. CZAROWNICA.

Wystąp!

2. CZAROWNICA.

Wystąp!

3. CZAROWNICA.

Wystąp!

WSZYSTKIE.

Przed oczy stań,
Serce mu zrań,
Jak cień wejdź,
Jak cień zejdź.

(Ośmiu królów ukazują się i przechodzą rzędem scenę. Ostatni trzyma w ręku zwierciadło. Banquo za niemi).
MACBETH.

Duchowi Banqua zbyt jesteś podobny;