Strona:William Shakespeare - Dramata Tom II tłum. Komierowski.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
86
MACBETH.

Bo kogo na świat wydała kobieta,
Ten niepokona Macheth-a.

(Zapada).
MACBETH.

Więc żyj Macduffie, nie lękam się ciebie;
Ale bezpieczniéj być podwójnie pewnym,
Dać zakład losom. Więc zginiesz, Macduffie,
Abym rzekł bladéj bojaźni: ot leży;
I spał spokojnie wśród gromu piorunów.
— Cóż to za jeden.

(Grzmot: widmo ukoronowanego dziecka z gałązką w ręku).

Jakby z rodu królów;
Dziecinne czoło przewija opaska,
I znak udzielnej władzy?

WSZYSTKIE.

Słuchaj, milcząc.

WIDMO.

Bądź jak lew, co się nie strwoży,
Choć odburknie, choć się sroży,
Chociaż wróg jest sprzysiężony;
Bo Macbeth jest niezwalczony,
Aż wielki Birnamu bór,
Przymknie pod Dunsiny mur.

(Zapada).
MACBETH.

To nie nastąpi; kto lasy nażenie?
Wpojone zmusi otrząsnąć korzenie?
Wdzięczne wyrocznie! dobrze! więc nie wzniesie
Bunt swojéj głowy, aż w Birnamu lesie