Strona:Wiland - Libussa.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 56 —

miarkowany swóy pokarm pożywał na tarczy stalowey.“ „Ja zaś myślę, odpowie trzeci natrząsaiąc się; że droga ta przywiedzie nas do kuzni Cyklopów, i że powinniśmy naszéy Wenerze przywieść okropnego Wulkana, albo którego z iego towarzyszów, który ie obiad na kowadle.“
Tak rozmawiaiąc, uyrzeli konia wprzód idącego, który przebiegłszy uprawione pole, i z wielkiém ich zadziwieniem zastanowił się podle iednego rolnika. Natychmiast do tego miéysca przybiegli i uyrzeli wieśniaka siedzącego w cieniu dzikiéy gruszy i iedzącego obiad na przewróconym pługa żelazie, który mu w miéyscu stolika służył. Zdawało się, że koń ten mu się podobał i dawał mu chleb, który sam pożywał. Posłowie to widząc, mocno się dziwili i niewątpili o tém, że znaleźli tego, do kogo wysłanymi byli. Z uszanowaniem przybliżyli się do niego, nakoniec ieden przemówił te słowa: „Królowa Czech wyprawiła nas do ciebie z oznaymieniem, że wola iéy i Bogów przeznaczenie iest takie, aby ten pług zamienił na tron naszego państwa, a rydel na berło. Wybierze ciebie za swego małżonka i za władzę nad nami.“ — Młody wieśniak rozumiał, ze natrząsaią się z niego,