Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Rzeczy widziane 1848-1849.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mój wpływ jest czysto moralny — odrzekłem — i mógłby tylko stracić, stawszy się urzędowym. Zresztą, nie chcę za nic w świecie wywłaszczać pana Ernesta Moreau, który w tych ciężkich dniach sprawiał się lojalnie i odważnie.
Lamartine i Arago nalegali:
— Nie odmawiaj nam pan przyjęcia dyplomu.
— A więc — rzekłem — przyjmuję go dla autografów; ale pozwolicie, że zachowam go w kieszeni.
— Dobrze, zachowaj go pan — wtrącił, śmiejąc się Marrast — ażebyś mógł powiedzieć, że z dnia na dzień byłeś parem i merem.
Lamartine pociągnął mnie ku oknu.
— Chciałem ja dla pana nie merostwa, ale ministerstwa. Wiktor Hugo ministrem oświecenia publicznego rzeczypospolitej! No i cóż, skoro pan mówisz, że jesteś republikaninem!
— Republikaninem... w zasadzie. Rzeczywiście, byłem wczoraj parem Francyi, byłem za Regencyą i wierząc, że Republika jest przedwczesną, będę i dziś jeszcze za Regencyą.
— Narody stoją ponad dynastyami — odparł Lamartine — ja także byłem rojalistą.
— Pan byłeś deputowanym, wybranym przez naród; ale ja byłem parem, mianowanym przez króla.
— Król, wybierając pana, w myśl konstytucyi, z pośród jednej z kategoryj, w których rekrutowała się Izba Wyższa, chciał tylko przynieść chlubę instytucyi parów i samemu sobie.