Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nagle uczuł, że ręce chwytają trumnę, potem jakieś ostre tarcie po deskach, domyślił się, że zawiązywano sznur około trumny, by ją spuścić do dołu.
Potem uczuł się jakby nieprzytomnym.
Prawdopodobnie żałobnicy i grabarze nie utrzymali równowagi w trumnie i spuścili wprzód głowę niż nogi. Przyszedł do siebie zupełnie, gdy uczuł, że leży poziomo i nieruchomy. Był na dnie dołu.
Uczuł trochę chłodu.
Nad nim rozległ się głos lodowaty i uroczysty.
Usłyszał wymawiane tak zwolna, że mógł zapamiętać wyrazy łacińskie, których nie rozumiał.
Qui dormiunt in terrae pulvere evigilabunt; alii in vitam aeternam et alii in opprobium ut videant semper.[1]
Głos dziecinny rzekł:
De profundis.
— Głos poważny rozpoczął znowu:
Requiem aeternam dona ei Domine.
Głos dziecinny odpowiedział:
Et lux perpetua luceat ei.
— Uczuł coś lekko padające na wieko, niby krople deszczu. Prawdopodobnie była to woda święcona.
Pomyślał sobie: Wkrótce się to skończy. Trochę cierpliwości jeszcze. Ksiądz odejdzie. Fauchelevent zabierze Mestienna na wino. Zostawią mię, potem powróci sam Fauchelevent i wyjdę. Potrwa to z dobrą godzinę.
Głos poważny odezwał się:
Requiescat in pace.
Głos dziecinny odpowiedział:
Amen.
Jan Valjean wytężył słuch i usłyszał jakby oddalające się kroki.

— Odchodzą — pomyślał. — Zostaję sam.

  1. „Którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się; jedni do życia wiecznego, drudzy na niesławę, aby widzieli ją zawsze“.