Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz2.pdf/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





VI.
Między czterema deskami.

Kto był w trumnie? wiemy. Jan Valjean.
Jan Valjean tak się urządził, by żyć wewnątrz trumny i prawie oddychał.
Rzecz dziwna, do jakiego stopnia spokojne sumienie czyni spokojnym o resztę. Cała kombinacja, obmyślona przez Jana Valjean od wczoraj postępowała szybko w wykonaniu. Jak Fauchelevent, liczył na ojca Mestienne. Nie wątpił o pomyślnym końcu. Nigdy położenie nie było krytyczniejszem, ani zupełniejszą spokojność.
Cztery deski trumny wydają z siebie jakąś straszną ciszę. Zdawało się, że pokój, jakiego doznawał Jan Valjean miał w sobie coś z pokoju umarłych.
Z głębi trumny mógł śledzić i śledził wszystkie przemiany strasznego dramatu, który odgrywał ze śmiercią.
Wkrótce potem, gdy Fauchelevent skończył zabijanie wieka, Jan Valjean uczuł, że go wynoszą, potem wiozą. Gdy zmniejszyło się trzęsienie, poznał, że zjechano na drogę niebrukowaną, na bulwary. Z głuchego turkotu odgadł, że przejeżdżano most Austerlicki. Przy pierwszym przystanku zrozumiał, że zatrzymano się przed cmentarzu, po drugim powiedział sobie: otóż i dół.